wrz 28 2005

Załamka na maxa


Komentarze: 2



No coz dzisiaj sie przyjzałem mojemu zyciu i stwierdzilem ze jest calkiem do dupy!!! Mam wiecej problemow i zmartwien nisz szczescia z tego zycia...Dlaczego otorz juz wymieniam ale lista jest dluga: moj najwiekszy kłopot i zmartwienia na ktory nie moge poradzic w zaden sposob to choroba mojej mamy...no i coz jak wiadomo na raka nic nie jestem w stanie zrobic aby bylo lepiej, a patrzac na pogarszajacy sie stan zdrowia mam wszystkiego dosyc...w domu coraz czesciej zaczyna brakowac pieniedzy.........to znaczy nie tak ze brakuje na jedzenie czy jakies oplaty ale coz obawiam sie nawet ze niedlugo bede musial zrezygnowac z telefonu komorkowego:/ ale huj z tym telefonem....ojciec jest po operacji tez nie moze w sumie jeszcze wszystkich rzeczy wykonywac trzeba pomagac przezyje to.....patrzac na moj dzien tak analizujac go to mi sie czasami siebie zal robi centralnie jak tak patrze rano do szkoly wracam jem obiad czasami silka czasami odrazu siadam do lekcji robie lekcje poucze sei wlacze kompa i tak wyglada moj dzien juz rzygac mi sie chce codzienna rutyna......czasami wyskoczymy na impreze ale tylko czasami a ostatnio to nawet imprezowac mi sie odechcialo...zajebiscie przez jakis czas mi sie ukladalo z pewna dziewczyna teraz cos sie zjebalo i juz jest strasznie hujowo....w szkole tez tyraja nas na maa ale to nie tylko moj problem...czasami mam ochote wybiec z domu i nie wrocic pozyc troche na wlasna reke zasmakowac takiej wolnosci.....zyc beztrosko........o nic sie nie martwic i nie myslec o kolejnym dniu ktory bedzie pewnie tak jak kazdy szary i zjebany....0 jakiejkolwiek radosci z zycia moze dlatego ze nie mam sie z czego cieszyc ostatnio wszystko mnie denerwuje i wqrwia....dzisiejszy dzien tez taki byl nudny szary i do dupy....czasami mysle o najgorszym ale cos sprawia ze boje sie podjac jakies wieksze kroki...no ale coz jak tak dalej pojdzie to napewno kiedys przezwycieze ta nie moc i podejme powazniejsze kroki....Jestem zdolowany jak ja pierdole calym zyciem.....

adis : :
epe
25 sierpnia 2006, 01:00
Kiedys próbowałam podjąć poważniejsze kroki, tak jak ty to mówisz... życie wydawało mi się tak samo do dupy, chodziłam do ogólniaka, w szkole mi nie szło, nie miałam towarzystwa, z ojcem wiecznie się użerałam, matka mnie wkurwiała swoim \"cicho, cicho\". Potem ojciec umierał w szpitalu siedziałam przy nim, patrzyłam na to umieranie, jak trzymał sie życia resztkami sił... jakie to życie niesprawiedliwe, jeden ma w dupie wszystko i wszystkich i wywija numer, drugi umiera, nie ma dla niego ratunku choć zrobiłby wszystko aby żyć... rok temu umarła też moja mama. 3 miesiące leżała w szpitalu, byłam przy niej codziennie, byłam przy jej śmierci. Przede mną być może jeszcze jedna śmierć, mój mały synek jest nieuleczalnie chory, może dożyje do dwudziestki...? będzie umierał powoli tygodniami dusząc się, ja będę stała obok i nic nie będę mogła zrobić... mukowiscydoza... życie ma dla mnie olbrzymią wartość, nie potrafię tego wytłumaczyć, cieszę się każdą
Slim
28 września 2005, 20:20
Nie tylko ty masz problemy... Moze nie mam takich samych ale uwierz mi mam ich od cholery i tez mi nie jest z tym latwo. Ale jedno co dobre jest o ten tekst \"Leje sobie leje i glosno sie smieje, spiewam sobie spiewam ze wszystko olewam!\" I tym sposobem jakos mi wqrwqienie przechodzi... Jednak chcialbym doczekac dnia kiedy wszystko sie ulozy....

Dodaj komentarz