Archiwum 23 marca 2006


mar 23 2006 Nadzieja podobno umiera ostatnia
Komentarze: 8

czym jest nadzieja i czy naprawde tak trudno ja stracic? Podobno jezeli stracił ktos nadzieje to jest juz przegrany ale dlaczego? Dzien po dniu dostajesz kolejne baty od zycia za kazdym razem zasypiasz mowiac sobie ze jutro bedzie napewno lepsze a po przebudzeniu uswiadamiasz sobie ze to jeszcze nie dzisiaj ze to jeszcze nie ten dzien ktory sprawi ze w koncu bedzie dobrze i tak mija tydzien miesiac rok... Czy po takim czasie czlowiekowi nie wolno stracic nadzieji na lepsze jutro? Czy matka ktorej zaginela corka i sie nie odnalazla napewno ma nadzieje ze kiedys jak wstanie zadzwoni dzwonek do drzwi i w progu stanie jej ukochana corka ale bardziej prawdopodobne ze w tym progu stanie policjant i powie "Bardzo mi przykro..." Do momentu kiedy matak nie zobaczy ciala corki na wlasne oczy bedzie wierzyla ze zaszla jakas wielka pomyłka bedzie sie karmila nadzieja, a ta nadzieja bedzie podsycala w niej coraz wiekszy strach i napiecie bedzie zadawala pytanie a co jesli to faktycznie jest jej corka czy wtedy caly swiat sie zawali czy to bedzie dla niej koniec zycia przezyje załamanie nerwowe i nigdy sie nie pozbiera czy tez jakos to przezyje i bedzie zyla dalej z ciezkim sercem po stracie corki ale zdola sie z tego otrzasnac. No coz to kazdego indywidualna sprawa, ale stracic nadzieje wcale nie jest bledem czasami mam dni ze przestaje wierzyc we wszystkich watpie nawet w siebie mam takie dni ze poprostu nie wyrabiam trace ta ndzieje i mam ochote skoczyc z mostu i juz wiecej sie nie meczyc co mnie od tego powstrzymuje tak prawde mowiac to strach bo nigdy nie wiadomo co bedzie pozniej napewno tez nadzieja bo mozna pomyslec ze jutro bedzie lepsze ale jezeli nie bedzie to znowu wracamy do punktu wyjscia i powtarza sie ten sam schemat....Jak mam wierzyc ze jutro bedzie lepsze jak do tej pory wcale nie bylo tak pieknie jak sie moze wydawac zreszta na to lepsze jutro czekam bardzo duzo a tym czasem traci czlowiek coraz wiecej.....Czasami mysle ze najlepiej byloby wsiazc w jakis pociag wyjechac daleko stad zostawic zycie tutaj i rozpoczac je na nowo ale nie potrafie za duzo znajomych, rodzina....i wogole nie potrafilbym rzucic tego zycia choc czasem doprowadza mnie do granic wytrzymałosci....Do tego wszystkiego dopisze fakt ze pokochalem a pozniej serce skrwawilo i mimo wszystko caly czas kocham to wogole jest straszny sajgon wogole ostatnie pol roku bylo straszne jak dla mnie praktycznei zero pozytywow....niechce tego wszystkiego podsumowywac chociaz pojawil sie mily aspekt w moim zyciu ale szkoda ze na tak krotko....aktualnie moj ojcice chrzsny jest w szpitalu jest po powaznej operacji usuniecia krwiakow z mozgu......wogole strasznie....Dzisiaj moj tata dostal pewien kwitek ktory napewno tez nikogo z nas nie ucieszyl....Czasami chcialbym tak bardzo znalezc jakas robote i uniezaleznic sie od wydatkow finansowych domu bo niby duzo nie wydaje bo tak prawde mowiac to az glupio mi prosic........niewazne dlaczego. Akutalnie pracuje nad Baza danych dla pewnej firmy cene uzgodnilem na 600zl po zrobieniu ow projektu ale wiadomo ze te 600zl na wiecznosc mi nie starczy wyda sie i znowu zostane na lodzie ahs zreszta....Ogolnie to ostatnio mysle ze zgubilem promyk nadzie ktory prowadzil mnie przez zycie

adis : :