Archiwum 05 czerwca 2006


cze 05 2006 Miłosc, zwiazek udawanie kogos zupełnie...
Komentarze: 4

Ostatnio zastanawiam sie dlaczego tak jest ze pomimo upływającego czasu nie moge zapomniec o pewnej osobie nie chodzi mi tutaj o kogos z kim zyłem niewiadomo ile lat ale o kogos zupełnie innego... Dlaczego tak jest ze patrząc na kogos innego widze ją... Kogo hmmm ciekawe moze nie bede mowił kto wie ten wie kto sie domysla niech sie domysla wazne ze ja wiem o kogo chodzi... Moze powinienem sam sobie odpowiedizec na to pytanie dlaczego ale juz je bardzo duzo razy zadawałem i zazwyczaj dochodziłem do jednej odpowiedzi "Miłość"... Ale co to wogole jest myslałem ze juz wszystko w zyciu poznałem a jednak chyba sie mylilem bo tego uczucia do tej pory nie znałem. Moze to przez ten czas wiosny feromony fruwaja w powietrzu ludzie sie łacza w pary a ja mysle tylko o tej jednej osobie....Niepotrafie spojrzec z naukowego punktu widzenia na pojecie jakim jest miłość chociaz czy ja wiem czy to jest miłosc 1 raz cos tak głębokiego czuje do pewnej osoby a moze kiedys poczuje jeszcze cos innego do kogos innego niewiem czym mnie jeszcze zycie zaskoczy. Ale wiem ze czasami idac ulica spogladajac na ludzi jak sie zachowuja wogole na tych wszystkich zakochanych pozostaje w mojej głowie pytanie Czy my tez tak moglismy.... Od czasu kiedy sie rozstalismy minęło juz sporo czasu jakos zycie próbowałem poukładac ale za kazdym razem stawalo sie to samo...Dochodziłem do wniosku ze to co robie nie ma sensu bo przeciez ja tylko gram bo nie potrafie udawac nie potrafie grac nie potrafie być chłopakiem ktory chodzi z dziewcyzna dlattego zeby moc sie pokazac nic nie czujac do niej. Ja poprostu tak nie potrafie. Może to moja słabosc a moze i dobrze ze jestem taki. Rozum i serce mowia co innego z jednej strony słysze zapomnij zobacz ile tego jest na świecie pobaw sie pouzywaj, ale z drugiej jak tak mozna przeciez wiesz ze czujesz to tylko do jednej dziewczyny. W sumie długo zastanawiałem sie zeby napisac tą notke bo wcale to nie jest takie łatwe... no ale coz....Zupełnie nierozumiem zachowania ludzi ktorzy graja w swoim zyciu udaja ze sa kims a tak naprawde w glebi duszy siedzi ktos zupelnie inny niz ten typ na zewnatrz....Teraz powstaje pytanie lepiej byc samemu i do nikogo nic nie czuc a moze lepiej byc w mojej sytuacji majac jakas nadzieje pomimo upływajacego czasu...Mowi sie ze człowiek uczy sie na własnych błedach mowi sie ze miłosc jest dla slabych moze i jestem slaby ale nie zgodze sie z tym stwierdzeniem bo milosc predzej czy pozniej dopada nawet tych "najtrwalzych" A moze jak dla mojej osoby jeszcze za malo czasu uplynelo od tego wszystkiego przeciez to dopiero prawie pol roku a w zyciu czlowieka jest to znikoma czesc ktora mija od tak pstrykcniecia palca...to malo czy duzo nie wiem zreszta zalezy jak dla kogo ale wiem co czuje i tego jestem pewien.... Niewiem co los mi jeszcze przyszykuje moze sie "zakocham" a moze nie wszystko zalezy od tego czy bede w stanie bo moge powiedziec ze nawet jezeli bym mialbyc w tej chwili z dziewczyna to ten zwiazek by mnie zupelnie nie interesowal z jednego prostego wzgledu bo bym udawal a tego nie chce robic wole byc dokonca szczery chociaz prawda czasem boli ale trzeba ja powiedizec bo takie owijanie w bawelne i kamuflowanie naszych uczuc tez do niczego dobrego nie prowadzi...Czy kocham czy to jest miłosc nie wiem wiem ze cos czuje i pomimo upływu czasu to uczucie nie znika czy to ma szanse przetrwac nie wiem jezeli Bóg pozwoli......Walczyc czy sie poddac narazei to walka odbywa sie we mnie a jest to walka dwóch wyznacznikow uczuc: serca i rozumu co sie stanie to sie okaze zreszta zobaczymy.....Tyran Ty bedziesz wiedział o czym mowie pozdro 600 dla wszystkich Elos 3majcie sie ciepło

adis : :